W niniejszej pracy chcę rozważyć kwestię użyteczności jasnowidzenia. Wydaje się, iż istotniejsza jest sprawa jego realności. W tym drugim przypadku napotykamy na pewne problemy, mianowicie nie wiadomo jakim językiem mamy mówić o jasnowidzeniu. Język potoczny jest pełen słów kolokwialnych i infantylnych. Język naukowy natomiast nie przystaje do przedmiotu z racji tego, iż naukowcom ubzdurało się patrzeć na świat przez szkła mikroskopów a nie własne oczy.
W nich bowiem, a może raczej w Trzecim Oku, owej szczególnej czakrze, ulokowanej między brwiami, osobiście znajduję odpowiedź na pytanie o jasnowidzenie. Jasnowidzenie nie jest czymś oderwanym od innych zmysłów. Stanowi co najwyżej pewne przedłużenie zmysłowości w tzw. ciałach subtelnych: eterycznym, astralnym, mentalnym.
Po co nam jasnowidzenie? Jasnowidzenie pozwala zdobywać pewną wiedzę. Zdarza się, iż moi klienci czują się naenergetyzowani wskutek odczytów jasnowidzenia. Oznacza to, iż energia z mojej czakry międzybrwiowej płynie do ich czakr i powoduje pobudzenie. Jasnowidzenie może zatem nie tylko przynosić poznanie, ale i pewne rzeczy zmienić.
Ogólnie można mówić o sposobie widzenia rzeczywistości. Jak powiedziała jedna z moich klientek wskutek przekazu energetycznego zaczęła widzieć świat w jasnych barwach.
Jasnowidzenie rozjaśnia widzenie – to czyni przede wszystkim.
Klimuszko był zdaje się zwolennikiem kontrolowanego (psychotronicznego) jasnowidzenia. Jasne widzenie staje się właściwością osobowości a zmysłowość kieruje się tam, gdzie człowiek zdecyduje się zwrócić uwagę. Używa przy tym zmysłów energetycznych w ten sam sposób jak zmysłów fizycznych.
Osobiście nie widzę żadnej różnicy. W ciele eterycznym czy astralnym posługujemy się percepcją na takich samych zasadach, jak w ciele fizycznym. Powiedzmy że kierujemy wzrok ku pewnej osobie, jakiemuś X. Robiąc to poprzez ciało energetyczne zobaczymy jego sobowtór eteryczny, kolory aury, czakry i wydostającą się z nich energię.
Kiedy mówimy o jasnowidzeniu na ogół chodzi nam o zdobywanie informacji, nie zaś samą wizualizację ciał subtelnych. Niemniej jasnowidzenie manifestuje się swobodnie właśnie w ciałach subtelnych.
Gdy ta osoba oddalona jest od nas wówczas możemy wizualizować jej ciało energetyczne na dystans. Widać czakry, stan jej energii, barwy aury. Wszystko to postrzegamy dzięki czakrze międzybrwiowej.
W ten sposób diagnozuję poszczególne osoby poprzez zdjęcie. Jasnowidzenie jest użyteczne z racji tego, iż rozszerza naszą zdolność wizualizacji energii. Wówczas zjawiają się różne komunikaty, np. „ten człowiek ma problem z taką i taka osobą” albo „jeżeli nie zrobi tego czy tamtego to wydarzy się to i to”.
Na odległość da się odczytywać imiona, co nie jest mi obce.
Istnieje wielkie pole do rozwoju w dziedzinie szeroko pojętego jasnowidzenia, które w pewien sposób składa się z wizualizacji ciał subtelnych i telepatii.
Jest jednakże czymś więcej.
Oto przykład. Pewnego razu przechodziłem pod balkonami pewnego bloku usytuowanego na moim osiedlu mieszkaniowym. W pewnym momencie miałem wrażenie, że jakiś człowiek spada mi na głowę. Pojawiła się w tym momencie świadomość energetyczna i aktywność mentalna. Wracając powiedziałem sobie że lekko oszalałem.
Za niedługi czas i dokładnie w miejscu, w którym przechodziłem znaleziono zwłoki samobójcy, który skoczył z balkonu.
Po co nam jasnowidzenie? Mógłbym mnożyć podobne przykłady. Jasnowidzenie może nas ostrzec.
Za powyższe jasnowidzenie nie biorę odpowiedzialności moralnej, jako że nie było przeze mnie kontrolowane. Każdy z nas miewa mniej lub bardziej trafne intuicje. Inaczej jest w sytuacji, gdy wykonuję wizję na zamówienie. Wówczas świadomie korzystam ze zdolności wizualizacji czakr i telepatii by umożliwić jasnowidzenie.
Sądzę, że inna droga – poza wizualizacją czakr i telepatii – jest niebezpieczna. Nie wiem do jakiego stopnia Jackowski zna swoje ciało energetyczne. Ma obecnie poważne kłopoty ze zdrowiem. Uważam, iż bezpieczne jasnowidzenie, tj. takie, które nie sprawia zwariowania może się odbywać tylko w ramach naturoterapii, psychotroniki, pewnej intersubiektywnie komunikowalnej wiedzy, której patronują w Polsce przede wszystkim bioenergoterapeuci jak (to tylko przykłady spośród wielu) Ryszard Roman Ulman, Jerzy Strączyński czy też mój nauczyciel Roman Masłyk.
Jeśli chodzi o ostatniego to wyznał iż używa bioenergii nie w każdym przypadku. To raczej pewna ostateczność, woli na ogół uzdrawiać klientów ziołami i innymi „grubymi” środkami. Na bioenergię nie każdy zasługuje.
Takie podejście wynika zapewne ze zrozumienia jedności pomiędzy doświadczeniem fizycznym a energetycznym; tym że ciała subtelne i ciało fizyczne tworzą całość i nie ma potrzeby mistyfikować naturoterapii, dostawać obłędu na punkcie zjawisk paranormalnych.
Podobnie z jasnowidzeniem. Pod jego adresem padło wiele twierdzeń ubarwiających je, ubóstwiających, celebrujących. Utrudnia to kontakt z pewnymi moimi klientami, którzy sądzą iż jasnowidz czyni cud robiąc wizję. Oczekują tego, czego nie można dać. Wynika to z pojęcia jasnowidzenia.
Dopiero wiedza o czakrach, zwłaszcza o adźnie, techniki ich harmonizacji i racjonalne, czyli przedmiotowe podejście do sztuki jasnowidzenia pozwala uprawiać je bezpiecznie i sprawia, że w trakcie sesji czuję się w komfortowej sytuacji.
I przyznaję że dopiero niedawno, po ukończeniu szkoły psychotronicznej, nabyciu praktycznego podejścia do zdolności paranormalnych moje jasnowidzenie nabrało odpowiedniej subtelności, skuteczności i mocy.
Pomimo trudności i wieloznaczności jasnowidzenia podejmuję się jego trudu pragnąć służyć osobom zainteresowanym. Rozumiem że pojęcie jasnowidzenia potrafi budzić wyobraźnię. Ma to negatywne konsekwencje. Moja praca, która okazała się pożyteczna dla wielu osób musi tracić charakter racjonalny i sprowadzana zostaje do „cudotwórstwa”, w które osobiście nie wierzę.
|